
Znak
Kraków 2008
124x195
320 stron
oprawa miękka
ISBN: 978-83-240-1016-5
Dlaczego Jacek Podsiadło wciąż musi być w drodze? Nie dlatego, że dróg wytyczono już bez liku, a tyleż samo czeka na wydeptanie. Autor Życia, a zwłaszcza śmierci Angeliki de Sancé wyrusza nie na spotkanie z Drogą czy Prawdą, choć zapisuje je z dużej litery, ale z językiem. Który – a jakże – jest. I dzięki, któremu nawet na odcinku dom-kiosk może wydarzyć się jakaś przygoda.
Znakomity poeta i felietonista, debiutujący w roli prozaika, o swoim spotkaniu z Drogą, językiem, przygodą (a czasem i Prawdą) mówi tak: "Trzeba tu przede wszystkim wyjaśnić, że nasza wyprawa nie ma żadnego prawdziwego celu. Już nawet pisaniu powieści Drogi nie ma służyć. Jedyny jej cel jest umowny, a cel ten to oddanie hołdu Egonowi Bondy’emu. Bo kiedy człowiek ma się dokądś udać, to zwykle nie wie, dokąd i po co. Co innego, kiedy we wspólną podróż wybiera się kilku ludzi, i to takich stanowiących dobraną pakę. Od razu okazuje się, że można pojechać w tysiąc miejsc, a wszystkie te miejsca są bardzo ciekawe i kuszące."
Nie są to czcze słowa, bo autor potrafi zaczarować wszystko, co zobaczy, usłyszy i czego posmakuje. Nie tylko zaklina realne, ale na kanwie rzeczywistości, tka niczym pająk Jelitko nierzeczywiste. Na czele z pająkiem, który najpierw zostaje obdarowany imieniem, a następnie uczestniczy w kilku powieściowych epizodach z udziałem Angeliki de Sancé, Rescatora, Draculi, Szamana i innych. Rozdziały opierające się na zabawie z cudzym tekstem (np. poetyką często przywoływanego w książce Richarda Brautigana) to kilka dowodów na to, iż Podsiadło jest literackim szamanem legitymującym się najwyższym stopniem wtajemniczenia. Przy czym doskonale współgrają one z iluzjonistycznymi "wprawkami", polegającymi na podejmowanym w imię poezji lub śmiechu zniekształceniu realnych sytuacji.
Podsiadłę interesuje wszystkie ścieżki – i te znane, jak Droga wiodąca na Słowację, do Egona Bondy’ego, i nieznane, eksplorowane po raz pierwszy. Tras tych, odnotowanych w powieści, jest w istocie setki, niemniej intrygujący przewodnik-narrator sprawia, że nawet zgubienie się na nich zamienia się w przygodę. A całość jawi się jako podróż, której w polskiej literaturze nikt dotąd nie odbył.
- Marta Mizuro